Konsekwencje dla terapii mowy i terapii językowej

Wraz ze zmianami koncepcji dotyczących natury autyzmu zmieniały się wyobrażenia na temat upośledzenia językowego związanego z autyzmem. Kanner (1943) dokonał szczegółowego opisu nieprawidłowości w korzystaniu z języka przez autystyczne dzieci, ale za podstawowy problem uważał nieumiejętność formowania relacji społecznych, objawiającą się trudnościami językowymi. Wielu psychiatrów przyjęło założenie, że chociaż autystyczne dzieci nie potrafiły się komunikować, to podstawowa kompetencja językowa pozostała nienaruszona. Rutter (1978b) dokonał przeglądu prac kwestionujących to podejście i doszedł do wniosku, że chociaż niedorozwój językowy nie wyjaśnia wszystkich pozostałych symptomów, to zaburzeniom zachowania i funkcjonowania społecznego towarzyszą autentyczne upośledzenie językowe i zaburzenia funkcji komunikacyjnej. Tak jak zmianom ulegały poglądy na temat upośledzenia językowego w autyzmie, tak też zmieniały się opinie na temat roli terapeutów mowy. Tak długo jak autyzm był postrzegany jedynie jako zaburzenie afektywne, terapia mowy była uważana za w dużym stopniu nieistotną, ponieważ zakładano że dziecko posiada normalną kompetencję językową, chociaż mogło to nie być okazywane. Z chwilą gdy zdano sobie sprawę z niezwykle ciężkiego charakteru zaburzeń językowych u autystycznych dzieci, pogląd ten uległ dramatycznej zmianie i nastąpiło masowe zainteresowanie ćwiczeniami językowymi w nadziei, że jeśli uda się przezwyciężyć trudności językowe, rozwiążą się inne problemy. Obecnie udało się wypracować bardziej zrównoważone stanowisko. Uznaje się, że trudności językowe występujące w przypadku autystycznych dzieci są ważnym elementem, na którym powinna się skupić terapia, ale jasne jest że tradycyjne podejścia kładące nacisk na biegłość z zakresu formalnych właściwości języka są w dużym stopniu nieodpowiednie – ćwiczenie dzieci w mówieniu nie spowoduje przemiany w ich zachowaniu. Autystyczne dziecko musi nauczyć się nie tyle tego jak mówić, ale jak korzystać z języka by komunikować się w sytuacjach społecznych. Nadal jednak spotyka się osoby, które uważają, że terapia mowy nie jest odpowiednia w przypadku dzieci, u których zdiagnozowano autyzm, ale takie podejście wyrasta zazwyczaj z błędnego założenia, zgodnie z którym terapeuci mowy zajmują się jedynie ćwiczeniem artykulacji i gramatyki. Rutter (1985) uważał, że nie należy sztywno podchodzić do etykietek diagnostycznych, według których jeśli u dziecka zdiagnozowano autyzm to jedyne właściwe miejsce, w którym może ono pobierać edukację to takie, które przeznaczone jest specjalnie dla autystycznych dzieci. Stwierdził on ponadto, że podejmując decyzje o umieszczeniu dziecka w placówce edukacyjnej powinno się rozważyć stopień i typ upośledzeń, bowiem niektóre dzieci mogą sobie dobrze radzić w klasie dla dzieci upośledzonych językowo lub umysłowo, lub też, przy zapewnieniu odpowiedniego wsparcia, w normalnej szkole. Takie elastyczne podejście jest słuszne przede wszystkim dlatego, że zaczynamy poznawać szersze spektrum problemów związanych z autyzmem i coraz częściej spotykamy się z dziećmi, u których występuje zróżnicowany poziom upośledzenia społecznego i językowego.